Brigadeiro to popularny, brazylijski deser. Czekoladowo-krówkowe maleństwa, stanowiące kolejny dowód na to, że radość ma kształt kulisty ;). Przyrządza się je bajecznie prosto, a po zjedzeniu nabiera się (przynajmniej na jakiś czas) przekonania, że życie nie jest skomplikowane. Wiem, że to odważna deklaracja, ale sami zobaczycie...:)
sobota, 23 marca 2013
Brigadeiro - brazylijskie kuleczki
Brigadeiro to popularny, brazylijski deser. Czekoladowo-krówkowe maleństwa, stanowiące kolejny dowód na to, że radość ma kształt kulisty ;). Przyrządza się je bajecznie prosto, a po zjedzeniu nabiera się (przynajmniej na jakiś czas) przekonania, że życie nie jest skomplikowane. Wiem, że to odważna deklaracja, ale sami zobaczycie...:)
czwartek, 21 marca 2013
Moskole (prawie jak te z Tatrzanskiej Stolicy Rapu czyli Koscieliska)
W tym roku pierwszy raz w życiu byłam w Kościelisku. Pierwszy raz usłyszałam o kumoterkach, pierwszy raz chodziłam na nartach turowych (tak! ja też nie miałam pojęcia jakie to narty) i jadłam gorące moskole pijąc domową cytrynówkę (o cytrynówce wiedziałam już co nieco wcześniej, ale ta była naprawdę wyjątkowa). Mieszkałam w pięknym domu serdecznych Górali i zanim skończę to zdanie Wy już na pewno wiecie, co chcę przez to powiedzieć...zakochałam się w Podhalu.
Dziś przepis na moskole.
A w weekend napiszę więcej o Kościelisku, turach, gońbie (inne słowo na kumoterki), rodzinach i tęsknotach.
poniedziałek, 18 marca 2013
niedziela, 17 marca 2013
Ekspresowe penne z tunczykiem
Urodziłam się daleko od morza i pewnie dlatego nie bardzo lubię się z rybami. W wodzie one uciekają przede mną, w kuchni ja przed nimi. Ale przecież tuńczyka z puszki i wędzonego łososia lubi każdy szczur lądowy, bo przynajmniej problem ości jest wyeliminowany przez kogoś innego. No i są pyszne.
Oto szybki przepis na penne z rybką, oraz materiał dowodowy dla książkowej policji...Tak, winna! Czytam przy jedzeniu.
sobota, 16 marca 2013
poniedziałek, 4 marca 2013
Owsiane placki - sniadanie mistrzow
Nie będą to oryginalne wyznania, ale nie szkodzi (lubię od czasu do czasu poczuć wspólnotę z dużą grupą ludzi). Uwielbiam spać do późna i zjeść coś pysznego na śniadanie. Celebrować każdy kęs. Mieć czas, żeby czytać przy stole i naturalnym świetle. Poprzytulać się do kota. Rzadko to się zdarza, ale wczoraj tak. Zrobiłam sobie pyszne placki, przegląd prasy i poczułam się znakomicie. Oto przepis na ważną część tej porannej scenografii.
sobota, 2 marca 2013
Rozgrzewajaca zupa z czerwonej soczewicy
Kiedy moja przyjaciółka Ewelina postanowiła przejść na wegetarianizm (dawno, dawno temu) nauczyła się, a potem mnie gotować i uwielbiać zupę z czerwonej soczewicy. Ten smak kojarzy mi się z pewnym szarym i bardzo zimnym listopadem. Miałyśmy wtedy sporo kłopotów, ale za to zdecydowanie więcej pomysłów, jak sobie z nimi poradzić. Dlatego zupa ta rozgrzewa mnie w sposób dosłowny i w przenośni :).
Subskrybuj:
Posty (Atom)